Jest tak:
Router TPlink 1043ND z wgraną spolszczoną wersją Gargoyle, wersja "1.5.8.5 (r34827), by obsy"
Do tego, jako źródło internetu modem HSDPA Huawei E173, internet: blueconnect, kilkaset metrów od domu mam ich BTSa (jest HSDPA), więc sygnał jest stabilny, router w statusie pokazuje poziom sygnału na poziomie 40-50%. Sam modem wetknięty bezpośrednio w komputer zachowuje się nienagannie. Niestety jednak w domu jest kilka komputerów, internet musi być między nie podzielony
I teraz w czym problem: opiszę go w sposób może trochę skomplikowany, ale tak go najlepiej chyba zwizualizować. Rzecz jest widoczna na dowolnym z domowych komputerów:
1) uruchamiam okno cmd, wpisuję polecenie "ping wp.pl -t", obserwuję. Idą równe pingi, po 40-80ms, żadnych strat.
2) nie przerywając pingowania w przeglądarce wpisuję adres jakiejkolwiek innej strony, INNEJ niż ta pingowana, klikam
3) w tym momencie pingi stają. W najlepszych przypadkach wygląda to tak, że kilka następujących po sobie pingów ma nie 40-80ms, a 1000-3000, po tej krótkiej chwili wywoływana strona się normalnie otwiera, w najgorszych: całość zdycha nawet i na ponad minutę, w tym czasie pingi mają "upłynął limit czasu żądania", wywoływana strona rzecz jasna "nie odpowiada". Sam router jest w tym czasie normalnie pingowalny.
Rzecz jest czasem mało upierdliwa, a czasem jest tak cały czas. Co ciekawsze, w czasie, kiedy jest ten problem (znaczy łączność leży), przywraca ją od ręki szybkie przepięcie się z Wifi na lan, czy nawet wyłączenie i włączenie portu (oczywiście stronę trzeba przeładować). Druga ciekawostka: kiedy zjawisko jest megaupierdliwe, trochę pomaga na jakiś czas zresetowanie routera.
Na mój gust rzecz ewidentnie sprowadza się do zapytań DNSa: DHCP podstawia komputerom jako DNS adres routera, a za tą teorią świadczy to, że zjawisko nie dotyczy wogóle wejść na stronę aktualnie pingowaną, po drugie, jeśli już wbijemy się na stronę, to można na niej już normalnie pracować, przynajmniej dopóki gdzieś nie pojawi się odwołanie do jakiegoś innego adresu identyfikowanego po nazwie, wtedy całość znów zdycha.
W momencie pisania tej powieści przyszedł mi do głowy krok oczywisty, który zaraz sprawdzę: zmienię w komputerze konfigurację DNS na jakiś zewnętrzny i zobaczę, co to da, ale jeśli nawet pomoże, ciekaw jestem przyczyn.
Odpowiem ci tak:
Korzystam z tego samego firmware w sumie na 4 routerach ( 2x TL-MR3020, 1xTL-MR3420, 1x TL-WR1043ND) opisane przez ciebie zjawisko występuje na każdym z routerów kiedy mam wpięty modem z kartą Aero2.
Korzystając z kart czy to Orange czy Play nic takiego nie ma miejsca na żadnym z routerów.
Moim wyjściem dla Aero2 było wpisanie do routera DNS-ów z Google 8.8.8.8 i 8.8.4.4
Teraz na Aero2 wsio hula bez problemu.
Dla innych moich operatorów tego nie potrzebuję.
Odpowiedź jaka się nasuwa to to że cosik blueconnect na zwalone z DNS-ami.
Nie wiążę tego z modemami bo to nie ważne czy włożę E173 czy E3131.
Ustawiłem wczoraj googlowe DNSy wprost na domowych komputerach i było wyraźnie lepiej: brak padaczki a i sam internet o wiele sprawniej reagował, więc chyba problem rozwiązany.
Tyle, że zaskoczyłeś mnie stwierdzeniem o winie samego operatora, ja byłem skłonny to wiązać raczej z routerem i jego problemami z przesyłaniem zapytań DNS. Modem wetknięty wprost w komputer działał przecież bezproblemowo.
BTW, w konfiguracji gargoyle mogę wybrać, gdzie zapytania DNS są przesyłane, ale domyślnie i tak z DHCP przychodzi do klientów adres DNS lokalnie, na router. Czy da się to zmienić? "poprosić" gargulca, żeby z DHCP do klientów wysyłał zewnętrzne adresy DNS?
To są tylko moje przypuszczenia co do twojego operatora, bo ja tak mam na Aero2.
Co do DNS-ów to ja w "Serwer DNS" wybrałem "Google" i po sprawie, nic więcej nie wymuszałem.
Co do Aero2 to gdzieś wyczytałem, że po jakimś czasie nieaktywności tracą się DNS-y.